DZIECIĘCE KŁOPOTKI
Mama, co z Tobą? - zadał pytanie z urokliwą troską w głosie..
Źle się cujes? Jesteś chorutka?
Ty polez a ja się będę Tobą opiekował..
Piękne słowa zostały wypowiedziane a jakże wielkie marzenie
mnie ogarnęło, że ten mały Ktoś zrobi mi herbaty..otuli kołdrą i będzie
cichutko siedział a ja w tym czasie zamknę powieki i w spokoju, że dom się nie
zawali przez ten czas, zdrzemnę się choć odrobinę.. Od razu na samą myśl
zrobiło mi się lepiej.. Choć trwało to znikomą ilość sekund..nawet nie minut..
Mamo!! Jak mam Ci podać helbatę, jak jest gojąca?!
Biedne dziecię, chciało pomóc, ale nie potrafi przecież..
Posmutniał w jednej chwili, jednak zaraz na powrót się rozweselił, bo do głowy
wpadł kolejny rewelacyjny pomysł!
Mamo, a moze zbudujemy wieze? Ty będzies budowała a ja będę
buzył!
Nagle radość w załzawionych oczkach niewspółmierna do pracy,
którą muszę w to włożyć. Wystarczy układać klocki drewniane jeden na drugim,
nie są wbrew pozorom istotne w tej chwili ani kształty ani kolory, byle wyżej..
Po ułożeniu zaledwie paru klocków wieża ląduje na dywanie aż dziecię podskoczy
ze szczęścia 🙂
Mija parę minut na zabawie, gdy niezbędny jak się okazuje
sprzęt pierwsza klasa na baterie daje znać, że najmłodszy z familiady
postanowił już rozpocząć swoją naukę chodzenia.. Niania elektroniczna pieje
niczym kogut.
Mama! Tseba schować klocki by by blat mi nie kladł! 😃
Obawy te, trzeba przyznać, są dość mocno uzasadnione, mały
bowiem na każdym kroku próbuje naśladować starszego, łapie za klocek i ciśnie
nim w eter nie patrząc na nic. W efekcie zostaje posądzony o kradzież i
pozbawiony wszelkich drewnianych "niby piłek" 😉
Chwila płaczu a za moment już kolejny pomysł na psoty...
I to jest właśnie w dzieciństwie najpiękniejsze, że w jednej
krótkiej chwili wszelkie udręki, które jeszcze zupełnie niedawno zamęczały
malutką główkę, teraz odeszły w niepamięć i stanowią jedynie cząstkę nowego
doświadczenia z własnymi emocjami. Dziecko przechodzi chyba niezaprzeczalnie
długą i trudną drogę będzie potrafiło rozpoznać i zrozumieć swoje JA. Czyż nie
pięknym byłoby potrafić tak szybko zapominać o urazach, problemach czy innych
sprawach mniej negatywnych, które jednakże zaprzątają myśli utrudniając
skupienie na czymkolwiek innym? Paradoksalnie to my, dorośli, powinniśmy wiele
nauczyć się od naszych dzieci, bo po raz kolejny mamy okazję, by zmierzyć się z
początkiem naszego istnienia, z tą zasadniczą różnicą, że niegdyś nasz kontakt
z dzieciństwem był zupełnie naturalny, to nas kształtowało, dziś natomiast ten
kontakt z naturą małego człowieka jest z naszej perspektywy bardzo świadomy i
to w macierzyństwie uważam za nieocenione..
Komentarze