MAMA NA ŻĄDANIE
Czwartkowe wieczory zazwyczaj nie fundują wybitnych macierzyńskich maratonów. Tym razem jest jednak inaczej.
Godzina 20ta a ja dopiero położyłam młodszego bąbla spać. Protestował od 19ej sugerując, że ma już swoje zdanie i nie zamierza respektować moich wytycznych. Jak na roczną latorośl całkiem sprawnie posługuje się głosem, nie wiadomo skąd zna już na tym etapie życia pełną gamę dźwięków i dokładnie wie, jak użyć konkretnego tonu by osiągnąć cel. Pomyśleć, że niejeden manager musi się w tych negocjacjach szkolić a taki berbeć robi najlepsze interesy świata - zyskuje wszystko dla siebie! A do tego jest niesamowicie kreatywny!
Jeden małoletni otulony kołdrą nuci pod nosem chrapliwe historie, czas więc na drugiego niezbyt sporego człowieka - spać! Tutaj idzie łatwo, szkarlatyna wypompowuje z niego wszelkie siły przed wieczorem, więc po skromnej kolacji i szybkiej kąpieli, krótka bajka do czytania i lulu.
Zasypia w kwadrans zaledwie, ale i tak zdarza mi się zasnąć przed nim
Jest godzina 21. Piwko odpowiednio schłodzone, może uda się z mężem parę słów zamienić, jakaś rozmowa na odrobinę odmiennym poziomie niż dialog z trzylatkiem albo gaworzenie z wyjątkowo rozmownym maluchem. Jednakże katar i kaszel obojgu spać nie daje, a co za tym idzie, ja też nie odpocznę.. Cóż, taki mój los w obecnym czasie.
Nie, żebym była zaskoczona czy też zrozpaczona, ale nie ukrywam, że choćby godzina ciszy byłaby zbawienna..
Ponownie.. cóż.. takie mam przyziemne marzenia
Pobudki średnio po 6 razy na noc.. Jeden kaszle, jakby miał wypluć te powiększone migdałki.. Drugi jednym kichnięciem opróżnia obie dziurki w nosku - co przydatne jest niebywale biorąc pod uwagę fakt, że nie możliwości użycia przy tym dziecku jakiejkolwiek higienicznej pomocy typu frida.. Chyba żeby związać maluchowi ręce i przytrzymać głowę - katorga dla dziecka i rodzica jednocześnie...
Dzień zaczyna się od 5ej...
Malutki wstaje równo z tatą okrzykując jego wyjście do pracy - nawet pies nie szczeka wtedy a ten mały ma tak wiele do powiedzenia, zadziwiające.
Nie minie nawet 10 minut, jak drugi budzi się z niezadowoloną miną - czemu mama już jest z Adasiem? Złość mija po chwili i zaczyna się marudzenie.. Nie dziwne, że nie wiedzą czego chcą, skoro się nie wyspali..zachodzę w głowę dlaczego więc tak uparcie wstają z łóżek bladym świtem.. Ale przecież nie jestem w stanie zmusić ich do spania - opór tych małych dyrygentów stanowi z pewnością wyższy procent niż moja determinacja, pomimo starań...
Dzień mija na ciągłych pytaniach o cel mojej podróży, gdy wybieram się zapalić papierosa..czy skorzystać z takiego przywileju, jak toaleta. Jednak zaraz po zadaniu pytania słyszę "mama, nie mozes iść, musis zostać ze mną"... Wzdycham tylko, po czym mam towarzysza podczas każdej czynności wykonywanej w domu.
W porze drzemki nagle dziecięce zmęczenie znika, niczym ból mięśni po Metafenie.
Bunt trzylatka znienacka skupia się na młodszym bracie.. Każda zabawka, która małemu wpadnie w ręce natychmiast zostaje brutalnie odebrana, obawiam się widząc jak roczniak trzyma w zębach plastikowy klocek, za który z biegu łapie starszy brat i wyrywa bez namysłu...szybka reakcja chodziaczka - bije starszyznę i usiłuje ugryźć jego nogawkę..mój Boże! A jak chwyci w zęby a ten pociągnie nogą?! Przecież powyrywa mu mleczaki! W jednej chwili odwet starszego, bo zorientował się właśnie, jaki cel przyświecał bąblowi - odpycha małego a ten omal nie pada na panele tyłem głowy... Uff, zdążyłam.. Zdumiewające, jak człowiek potrafi nauczyć się refleksu i wypracować w sobie tą czujność... jak wiele można nauczyć się przewidywać dla ich i własnego dobra...
Dosyć tych zabaw! Dzieci spać!
Jakimś cudem udało się namówić starszaka na odpoczynek. Pochrapuje sobie dość doniośle leżąc na boczku z nieustannie wciśniętym w usta kciukiem - zgryz ma już od tego krzywy, zupełnie jakby zęby zrobiły sobie miejsce na paluszek.. Nie mam jednak w sobie takiej mocy, by go tego oduczyć.. Może jeszcze jej nie znalazłam
Czas na rzeczywistość - to nie koniec przeprawy - teraz trzeba pogadać z drugim, że fajnie by było jakby spali w tym samym czasie... Zdecydowanie zwiększa to moją przestrzeń i uwielbiam tą godzinkę, kiedy ujmując dość kolokwialnie, oboje mam "z głowy"
Śpią..
Znikam więc do swoich spraw..
Wrócę na żądanie
Komentarze